środa, 1 lipca 2015

Do chrześcijan, co nie lubią tęczy.

W związku z tym, że kilka dni temu amerykanie pozwolili gejom brać ślub w USA, spora część moich chrześcijańskich znajomych oszalała na fejsbuku. Dlatego to jest właśnie dla moich chrześcijańskich znajomych, którzy teraz płaczą nad ameryką, albo budują w swoim ogródku bunkier antygejowski i tam chcą schronić swoje dzieci, przed gender, lesbijkami, rysiami, jeżami, kunami itp. 

Czemu czujesz się zagrożony?

Nie mogę zrozumieć, dlaczego chrześcijanie tak strasznie obawiają się tzw. „propagowania homoseksualizmu”. Czemu tak trudno jest nam dostrzec, że jedyne czego Ci ludzie chcą i o co walczą, to jakieś normalne i godne życie na co dzień? Że nie zależy im wcale, aby obalić chrześcijaństwo i wyprać naszym dzieciom mózgi… ale chcą być po prostu równi wobec prawa i nie być traktowani jak trędowaci.

Tymczasem typowy chrześcijanin z mojego fesbuka, wrzuca teraz posty, które ostrzegają przed gejowską propagandą (o ile w ogóle istnieje coś takiego) i wzywają do walki o „biblijne” traktowanie homoseksualizmu. Jak bardzo biblijne? Ukamienowanie? :)

Czego się lękasz mój bracie chrześcijaninie? Tego, że w naszym kraju związki homoseksualne będą uznane przez prawo? I co się wtedy stanie? Oto jest pytanie! Co to oznacza dla nas chrześcijan? Śmierć? Koniec świata?



Ten lęk przed rozprzestrzenieniem się homoseksualnej propagandy, w moim odczuciu wynika u nas… z braku tożsamości po prostu i z tego, że nie wierzymy w Jezusa :) Dokładnie tak!

Ja Konrad jestem chrześcijaninem. Wierzę że Jezus odpuścił mi grzechy i dał mi nowe życie – dlatego homoseksualizm… nie jest dla mnie ani zachęcający, ani przerażający, ani nie jestem w stanie sobie wyobrazić w jaki sposób mógłby mi zagrażać. Tymczasem w naszym chrześcijaństwie europejskim, nie do końca wiemy w co wierzymy, a kto dryfuje… boi się wszystkiego.

Dlatego te wszystkie blogi i seminaria: „Strzeż się hare krishny! Uważaj na bioenergoterapeutów! Harry Potter to szatan.” Czy to jest realna pokusa? Realne zagrożenie dla kogoś, kto chodzi w mocy Ducha Świętego w swoim codziennym życiu…..? Czy to powinno rodzić strach w sercu kogoś, o kim Paweł mówi, że jest zapieczętowany Duchem Świętym na zawsze i NIC nie może go odłączyć od Miłości Jezusa?

Czy naprawdę musimy się obawiać o nasze dzieci? Że będą miały styczność z homoseksualnym nauczycielem, czy kolegą w szkole? Czy nie NASZYM zadaniem jest przekazać naszym dzieciom ewangelię? Bo przecież tego tak strasznie boi się chrześcijańska rodzina prawda? Że ich syn wróci ze szkoły w której uczą, że homoseksualizm jest naturalny I ON NAGLE OGŁOSI, ŻE JEST GEJEM!

Bo ta rodzina nie wierzy :) to jest paradoks tej sytuacji. Ta chrześcijańska rodzina boi się o swojego biednego synka, bo nie wierzy, że Jezus wystarczy temu chłopakowi do szczęścia! Nie przyszło im do głowy nawet, że nie potrzebuje żadnej innej ochrony. Nie wierzą w to po prostu. Potrzebują DODATKOWEJ OSŁONY od zła: chrześcijańskiego prawa, chrześcijańskiej konstytucji, tylko chrześcijańskie książki, żadnych filmów niechrześcijańskich i tylko chrześcijańskie skarpetki. To wszystko jest potrzebne, tylko wtedy można „normalnie żyć” bo przecież Jezus nie wystarczy…


To nasza wina.

Tak swoją drogą, wydaje mi się, że jeśli homoseksualizm jest atrakcyjniejszy dla ludzi niż, chrześcijaństwo… to czyja to wina, jeśli nie kościoła? Przecież to nam – kościołowi - Jezus powierzył misję „idźcie i głoście dobrą nowinę wszystkim narodom…”, tymczasem my nie głosimy… bo jesteśmy zajęci paniką na fejsbuku, że geje będą traktowani jak NORMALNI LUDZIE!

Znowu nam się poprzestawiało w głowach. Mieliśmy przecież być jak Jezus, a grzesznicy kochali Jezusa, prawda? Prostytutki, celnicy i cudzołożnicy… lubili przebywać z Jezusem. Nie lubili go Ci „kościołowi” ludzie – faryzeusze – Ci którzy wiedzieli co jest grzechem, a co nie. Ty tego nie rozumiesz! Bo Ciebie lubią kościołowi ludzie, a nie cierpią wszyscy Ci o których myślisz „grzesznicy” i nie dziwię im się wcale.

Gdybyś uwierzył Jezusowi, stał się jak On i kochał innych zamiast wytykać ludziom co jest grzechem, a co nie… pokochaliby Cię i przyjęli Boga bez słowa :) tymczasem, ty sam grzeszysz, a jednocześnie chcesz (to jest najlepsze!), żeby Ci którzy Jezusa nie poznali, dla twojego własnego „bezpieczeństwa” postępowali „święciej” od Ciebie. To nie jest ewangelia, tylko paranoja. Bo czym jest sytuacja w której wymagamy od niechrześcijan, żeby byli bardziej chrześcijańscy od nas?

Otrząśnijmy się z tego lęku. Homoseksualizm nie jest i nigdy nie był żadnym zagrożeniem dla chrześcijaństwa. To ewangelia – dobra nowina o odpuszczeniu win – jest prawdziwym zagrożeniem, dla istnienia grzechu :)