Często
rozmawiam z różnymi ludźmi, o tym w co wierzą i o Bogu i bardzo
często takie rozmowy wypływają na ten temat co się dzieje z
człowiekiem, po tym jak umiera? "Gdzie się ostatecznie znajdę? Co ze
mną kurcze będzie?" Tak na co dzień większość ludzi nie zadaje
sobie takich pytań i czasem kiedy słyszą je tak bezlitośnie
bezpośrednio, to tak jakby dostali siekierą w głowę – "a
Ty jak myślisz? Gdybyś umarł dzisiaj, teraz, w tej chwili,
poszedłbyś do nieba czy do piekła?". Kiedy zadaję to pytanie
widzę wtedy zmarszczone brwi i przygryzioną dolną wargę... twarz
ogólnie wyrażającą takie "hmmm..", można niemal
zobaczyć jak te dawno nie używane trybiki w głowie zaczynają
głośno pracować. "Hmm... Dobre pytanie... Pójdę do piekła
czy do nieba? Co ja tu kurcze w ogóle robię? Jestem przecież w
gruncie rzeczy.... dobrym człowiekiem... Prawda?".
a
najczęściej przecież mówili nam coś w stylu "tak na prawdę w życiu
chodzi o to żeby być dobrym człowiekiem... nie wiadomo kto ma
racje... może muzułmanie? A może żydzi? Może Bóg to coś
pośredniego z tych wszystkich religii? Nikt tego nie wie... więc
staraj się być dobrym człowiekiem, to wtedy pójdziesz do nieba".
Brzmi
logicznie prawda? :) źli ludzie idą do piekła, a dobrzy do nieba,
"a kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera" i już
czuję się jak w przedszkolu, czy podstawówce kiedy wszyscy
traktowali mnie jakbym był głupi i nie umiał myśleć... słyszałem
wtedy od mamy/wujka/cioci czy nauczycielki w szkole "nie myśl
tak dużo bo Ci główka pęknie, bądź po prostu grzeczny to Pan
Bóg Cię będzie kochał, bo Pan Bóg kocha tylko grzeczne dzieci!".
Wszyscy to słyszeliśmy :) "Jak będziesz grzeczny to bozia będzie Ciebie kochać", "bądź dobrym człowiekiem, to pójdziesz do nieba". Minęło tyle lat, nie
jesteśmy już dziećmi – a ta informacja zakodowana siedzi nam z
tyłu głowy... Ta świadomość że musisz być grzeczny/dobry,
jeśli chcesz iść do nieba. Być dobry dla ludzi, chodzić do
kościółka, wszystkim pomagać, odmawiać modlitwy, dawać od siebie ściągać na matmie, kopać studnie
w afryce... Co o tym myślisz Paweł? Czy tacy "dobrzy ludzie",
którzy robią to wszystko, zasługują na to żeby iść do nieba?
"Łaską
bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was,
lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił." Ef 2:8-10
No
tak... Paweł pisząc ten list, upewnił się żeby Efezjanie nie
zrozumieli nic na opak :) nie ma więc opcji żeby dostać się do
nieba na podstawie tego co zrobiłeś/zrobiłaś w swoim życiu. Bo
zbawienie nie jest z uczynków, ale z wiary – i to naprawdę
nie ma znaczenia w co wierzyliśmy przez te wszystkie lata naszego
życia, tak jak nie ma znaczenia to, co mówili nam nasi dziadkowie,
wujkowie, ciocie, mamusie i tatusie. Nie ma innego biletu do nieba
niż łaska przez wiarę, czyli łaska (dar od Boga) + to że
uwierzysz...
uwierzysz?
ale w co uwierzysz.........? Paweł?
"Bo
jeśli swoimi ustami wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w
swoim sercu, że Bóg wzbudził Go z martwych, będziesz zbawiony.
Sercem bowiem wierzy się dla sprawiedliwości, a ustami wyznaje się
dla zbawienia. Gdyż Pismo mówi: Każdy, kto w Niego wierzy, nie
będzie zawstydzony." Rz 10:9-11
Wszystko
jasne :) kto uwierzy że Jezus umarł za Twoje grzechy i
zmartwychwstał, jest zbawiony, czyli jak taki "ktoś"
umrze to idzie do nieba! Ha! Ale proste co? :)
Warto
się jednak zastanowić nad tym, co ten fragment dokładnie mówi, no
bo przecież dużo ludzi wierzy w to że Jezus chodził po ziemi, ba
nawet szatan w to wierzy i co? Jak Szatan wierzy to też jest
zbawiony? Nie.
Zwróć
uwagę na "wyznasz, że Jezus jest Panem", to znaczy że
kto ogłosi Jezusa swoim Panem, swoim zwierzchnikiem (a tego szatan nie
umie zrobić). Kto wyzna że Jezus jest Panem czyli
"odda się pod panowanie"! Chodzi o oddanie swojego życia
pod zwierzchnictwo Boga, mówiąc np. "Boże oddaję Ci swoje życie, Ty
jesteś teraz szefem mojego życia, teraz TY się martw..."
polecam na maksa! O matko! Jak ja to polecam! :)
Nadal
brzmi mgliście? O co chodzi z tą łaską? Ok, a więc historyjka +
filmik. Wyobraź sobie że umarłeś i stoisz w takiej wieeelkiej
długiej kolejce, jakby na terminalu dla samolotów. Ludzie podchodzą
po kolei do okienka i tam dostają bilet do jednego z 2 samolotów,
jeden leci do nieba, drugi do piekła... zresztą zobacz sam ;)
Łaska
to dar który jest udzielany komuś komu się nie należy.
Łaska [ˈwaska], [u̯aska]
rzeczownik,
rodzaj żeński
- znaczenia:
- (1.1) przychylność, wielkoduszność
- (1.2) darowanie lub złagodzenie kary
- (1.3) rel. dar udzielany człowiekowi przez Boga, a którego przyznanie nie jest związane z żadną zasługą
- przykłady:
- (1.1) Należy umieć zarobić na swoje utrzymanie, a nie tylko liczyć na łaskę innych ludzi.
- (1.2) Urzędnik przyłapany na szpiegostwie błagał króla o łaskę.
- Łaska to coś na co nie zasłużyliśmy sobie ani trochę, a wręcz tak jak w tym przykładzie z królem, o łasce mówi się wtedy, kiedy dostaje się coś na co się nie zasłużyło, w momencie kiedy solidnie zasłużyło się na coś zupełnie przeciwnego. Zasłużyłeś na śmierć, a dostajesz życie, kiedy narobiłeś długów i zasłużyłeś na wizytę komornika w swoim domu, a dostajesz 10 000zł od anonimowej osoby zupełnie za nic :) być może myślisz sobie "Dobra dobra, łaska łaską, ale ja naprawdę nie jestem złym człowiekiem no! Są gorsi ode mnie, na pewno nie zasługuję na to żeby iść do piekła!".
- No tak, być może na tle morderców, gwałcicieli i oszustów o których można sobie posłuchać włączając tvn24, nie wypadasz tak źle, ale w oczach Boga każdy człowiek jest jednakowo winny grzechu. Znasz 10 przykazań? Musieliśmy uczyć się ich do pierwszej komunii i na bierzmowanie :) na pewno je znasz. Pewnie kojarzysz tego kolesia z brodą – Mojżesza który właził na tę górę, żeby zawrzeć przymierze z Bogiem. Przypomnij sobie te 10 przykazań (swoją drogą jak poszukasz dekalogu w biblii to możesz być szczerze zaskoczony jak różni się dekalog który znasz, od tego który jest w Księdze Wyjścia 20:2-17 i Księdze Powtórzonego Prawa 5:6–21) a teraz pomyśl... zdarzyło Ci się w trakcie trwania Twojego całego życia złamać... chociaż 1 z tych przykazań? Może 2 albo 3? :) No ok.. może złamałeś 4... ale przecież znasz ludzi którzy złamali WSZYSTKIE z tych przykazań! Na ich tle nie wypadasz tak źle, prawda? :) Jesteś przy nich wręcz "dobrym człowiekiem". Jeśli tak właśnie myślisz, na pewno nie spodoba Ci się to, co ma do powiedzenia Jakub ;)
- "Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie. Ten bowiem, który powiedział: Nie cudzołóż!, powiedział także: Nie zabijaj! Jeżeli więc nie popełniasz cudzołóstwa, jednak dopuszczasz się zabójstwa, jesteś przestępcą wobec Prawa." Jak 2:10
- Jednym słowem - jeśli zgrzeszyłeś tylko raz w życiu, złamałeś wszystkie przykazania, bo prawo jest jak szyba w oknie. Nie ważne czy zrobisz w szybie małą dziurkę strzelając w nią z wiatrówki, czy rozbijesz ją całą wielkim kamieniem, tak czy siak cała będzie popękana i cała jest do wymiany. Nie ma ani jednego człowieka w historii świata który by nie złamał prawa, wszyscy zasługują na karę.
- "Dlatego
z uczynków prawa nie będzie usprawiedliwiony przed nim żaden
człowiek, gdyż przez prawo jest poznanie grzechu. Ale teraz
niezależnie od prawa objawiona została sprawiedliwość Boża, o
której świadczy prawo i prorocy, i to sprawiedliwość Boża przez
wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich wierzących. Nie ma bowiem
różnicy, gdyż WSZYSCY zgrzeszyli i brak im chwały Bożej,"
Rz 3:20-23
- Porównywanie
się między sobą, nie ma więc sensu, bo każdy z nas stłukł
szybę – prawa. Nie ma ani jednej osoby która by nie zgrzeszyła,
oprócz jednego – Jezusa Chrystusa – dzięki któremu możemy
przyjąć dar wiecznego życia, właśnie w niebie, przez WIARĘ –
niezależnie od prawa.
- Zbawienie nie jest jedynym powodem dla którego warto uwierzyć i oddać życie Jezusowi, jest ich o wiele więcej. Warto zdać sobie sprawę, że Bóg już zrobił swoją część roboty, wziął wszystkie Twoje grzechy, choroby i całe nieszczęście człowieka, jakie wkradło się do naszego życie przez grzech i wykupił nas od tego. Był bity, opluwany i zamordowany – po to, żebyśmy my mogli iść do nieba, cieszyć się zdrowiem i dostatnim życiem. Teraz Bóg niczego innego tak nie pragnie jak tego – żebyś oddał mu swoje życie i tym samym przyjął od Niego w prezencie to – za co on już zapłacił. To na prawdę proste... :) On serio bardzo chce żebyś żył dostatnim życiem, pełnym radości i śmiechu :) chce też żebyś mieszkał z nim w raju. Teraz – kiedy znasz już prawdę – co stoi na przeszkodzie? :)